Juniorzy » Ekstraklasa |
|
|||
Tu się wszystko zaczęło. Boisko przy ul. Dmowskiego, szatnia z charakterystycznym zapachem stęchlizny, za biurkiem trener Marek Jasiński, na biurku jego kajecik, w którym skrupulatnie odnotowywana jest obecność na treningach jego małych podopiecznych oraz zaksięgowane są wpłaty na poczet comiesięcznej składki. Szybkie sprawdzenie obecności, kilka żartobliwych i kąśliwych uwag na temat nieobecnych i nadopiekuńczości ich rodziców, wykreślenie z listy tych, których nie ma po raz trzeci i wyjście na trening. I tak przez lata na boisku przy ul. Dmowskiego, ostoi starej szkoły trenerskiej, na której swoją pogoń za marzeniem zaczynały setki chłopaków. Zapraszam w sentymentalną podróż, po tym nadgryzionym zębem czasu obiekcie...
Całkiem spora grupa chłopaków z rocznika 1996, których mecze były opisywane na tej stronie, zaczęła swoją przygodę z piłką młodzieżową właśnie na ul. Dmowskiego. W tamtych czasach grali tam wszyscy: od orlika po juniora, można powiedzieć, że było to główne "centrum szkolenia" młodych zawodników Śląska. Śląska, który w tamtym czasie miał na głowie większe problemy niż zajęcie się szkoleniem młodzieży, jak choćby wywalczenie awansu z trzeciej ligi. Tak więc od tamtego czasu pozmieniało się wiele, lecz obiekt na Dmowskiego nadal stoi, choć dojście do niego, jak widać na filmiku, jest już utrudnione i od dawna mówi się, że lada moment zostanie zaorany na rzecz otaczającego go już wokół blokowiska. Więc może to ostatnia szansa by poświęcić mu parę słów i zdjęć:
Jeśli chodzi o lokalizację, to obiekt położony jest naprawdę korzystnie. Kępa Mieszczańska, blisko centrum miasta, a zarazem w zacisznym i spokojnym miejscu. Niestety nikt nie wpadł na pomysł, by stworzyć tam sensowny obiekt treningowy. Arena na ul. Dmowskiego od wielu lat żyje własnym życiem.
Murawa jest w stanie opłakanym:
"Trybuny" zarosły:
A zaplecze się sypie:
Ot zwykła rudera dla osoby, która dzisiaj zobaczyłaby ten obiekt po raz pierwszy. Wiele drużyn, którym przyszło grać tu w ostatnim czasie, zapewne do dziś przeklina to miejsce - kartoflisko i zgrzybiałe szatnie. Stawiając tam pierwsze kroki w korkotrampkach były tylko dwie opcje: albo zrazisz się po pierwszych treningach, albo odkryjesz w sobie pasję dla, której takie warunki to żadna przeszkoda. I właśnie Ci drudzy stanowią grupę odchyleńców, którzy mogą wspominać tą zatęchłą ruderę z rozrzewnieniem.
Ścianka za bramką (dziś już zamalowana graffiti) przypomina im o wszystkich próbach trafienia w "dziewiątkę" przed treningiem.
Boisko przypomina o pierwszych bataliach o ligowe punkty.
A spod wierzby na wszystko czujnym okiem patrzyli rodzice.
By po każdym sezonie spotkać się na wspólnym grillu.
Dziś nad boiskiem przy ul. Dmowskiego już zachodzi słońce, a o gwiazdach wschodzących z tego boiska nie słychać. Może to przez te kiełbasy z grilla. Sprawą zajmie się sanepid.
Reeewelacja!!!!
Oj,jakos smutno. Dziekuje za chwile wzruszenia 😚
Wspaniałe wspomnienia. Dzięki za artykuł, szacunek!
Najbliższa kolejka 1 |
dzisiaj: 43, wczoraj: 28
ogółem: 1 341 978
statystyki szczegółowe