Relacja użytkownika "mediama1":
Bez punktów, po dobrej grze. Znowu przewaga Śląska, ale punkty dla rywala. Po długiej przerwie na ławkę trenerską powrócił Grzegorz Maligranda, a po przerwie między słupkami stanął Krystian Paszkowski.
Pierwsza połowa meczu z Polonią Świdnica przebiegała pod dyktando gospodarzy. Kilka setek, szybkie akcje, ale nadal brakuje precyzji pod bramką rywala. Trzeba także przyznać, że bramkarz świdniczan był znakomicie dysponowany - najlepszy zawodnik na boisku. W 35 minucie jedna z nielicznych akcji Polonii zakończyła się rzutem karnym dla gości i w rezultacie golem na 0:1. Tuż przed przerwą po ładnej wrzutce Piotra Górnego, strzałem głową wyrównuje Kornel Góralski.
Wydawało się, że po zmianie stron WKS zdoła wykorzystać przewagę. Okazji nie brakowało: Maciek Badel, Czarek Kępczyński, Kamil Śmigielski, Marcel Schmidt czy Kornel Góralski mylili się o kilkanaście do kilkudziesięciu centymetrów, ale piłka mijała światło bramki, albo trafiała w bramkarza. Jak się nie strzela... W 75. minucie goście po jednej z nielicznych akcji wykonywali rzut rożny. Piłka po wrzutce otarła się o któregoś z zawodników i wpadła w długi róg: 1:2.
Świdniczanie mieli jeszcze setkę w sytuacji sam na sam z Paszą, ale nasz bramkarz był w tej akcji lepszy. Potem wróciliśmy do starego scenariusza: ładne akcje Śląska skrzydłami i... nic. Goście bronią się całą jedenastką. Skutecznie. Tuż przed końcem meczu po strzale Maciny dobijał Kempes: piłka niemal musnęła poprzeczkę. W ostatniej akcji meczu piłka po strzale Marcela trafiła w słupek...
Żal straconych punktów. Jedyny jasny punkt to lepsza gra niż w kilku poprzednich meczach. Progres po powrocie trenera Maligrandy jest, brakuje jednak snajpera. W meczu z najbliższym rywalem będzie jeszcze trudniej. Tym razem Ślęza jest zdecydowanym faworytem kolejnej potyczki naszej drużyny.
1.
2.
3.
4.
5.
6.
7.
8.
9.
10.
11.